Po dwóch latach przybiegł do nas sąsiad z żądaniem, aby oddać mu połowę pieniędzy za ogrodzenie 

Chcieliśmy kupić dom, dlatego zwróciliśmy się do agenta nieruchomości ponieważ uznaliśmy, że z pomocą profesjonalisty unikniemy problemów i nieporozumień podczas dokonywania transakcji, a poza tym załatwi za nas większość formalności. Pośrednik sprawdził dokumenty wybranego przez nas domu, ale nie znalazł żadnych obciążeń tej nieruchomości ani żadnych innych roszczeń ze strony byłych właścicieli czy jakichkolwiek osób trzecich. Formalności zajęły trochę czasu, ale kiedy ich dopełniliśmy to od razu przenieśliśmy się do nowego domu i zaczęliśmy powoli przyzwyczajać się do wiejskiego życia. Po dwóch latach od przeprowadzki podszedł do mnie sąsiad i nieoczekiwanie wysunął swoje roszczenie:

– Ewa, musisz zapłacić nam pieniądze za ogrodzenie. Kiedyś to my je postawiliśmy, więc jesteś nam za nie winna połowę.

Byłam tym zaskoczona, ponieważ kiedy kupowaliśmy dom to drewniany płot już stał i nikt wcześniej nie wspomniał nawet słowa, że powinniśmy za niego zapłacić. W sprawach finansowych jestem osobą skrupulatną, więc żądanie sąsiada mnie oburzyło. Nie wybierałam tego ogrodzenia ani nie wyrażałam chęci, aby tu stał – nie miałam nawet takiej możliwości, więc dlaczego miałabym za niego płacić? Ogrodzenie nie było nowe i po jakimś czasie całkowicie je wymieniliśmy. 

Postanowiłam jednak być wyrozumiała i stwierdziłam, że zapytam agenta nieruchomości, o co tutaj chodzi. Kiedy mu opowiedziałam o zaistniałej sytuacji czuł się zakłopotany, ponieważ osoby, które sprzedawały ten dom nie wspomniały nic o tym ogrodzeniu oraz o roszczeniach sąsiada. Ponieważ ogrodzenie zostało postawione przed transakcją, która miała miejsce już dwa lata temu, to przez to nie mogłam niestety dowiedzieć się, kto zapłacił za jego instalację.

Pośrednik nieruchomości zajął się sprawą dokładniej i po jakimś czasie wyjaśnił, że ogrodzenie weszło w cenę całkowitą, czyli za dom i za działkę. Radził to powiedzieć sąsiadowi podkreślając, że nikt nie pytał nas o zgodę na postawienie ogrodzenia i nie braliśmy udziału w jego wyborze, więc nie mamy obowiązku płacenia za cokolwiek. 

Wszystkie te argumenty sąsiad zignorował, co więcej – obiecał, że narobi nam kłopotów i zagroził nawet sądem! Wtedy przyszłam do niego z kolejnym argumentem.

Zgodnie z przepisami budowlanymi ogrodzenie jest własnością tego, na którego gruncie znajduje się jego konstrukcje, czyli słupy i poprzeczki. Nie wiem, co skłoniło go do postawienia ogrodzenia w ten sposób, ale słupki były po mojej stronie, a po stronie sąsiada tylko listwy czołowe, dlatego zgodnie z prawem to ogrodzenie jest moje i zapłaciłam za nie wraz z opłaceniem transakcji kupna domu. Na tym spór z sąsiadem się skończył, podobnie jak jakiekolwiek nasze relacje. 

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Po dwóch latach przybiegł do nas sąsiad z żądaniem, aby oddać mu połowę pieniędzy za ogrodzenie