W weekend pojechałam odwiedzić przyjaciółkę. Kiedy weszłam do autobusu okazało się, że wszystkie miejsca są już zajęte. Nie chciałam nikomu zawadzać, więc stanęłam naprzeciwko środkowych drzwi tam, gdzie jest miejsce na wózki.
Na następnym przystanku do autobusu weszła dziewczyna z wózkiem. Wózek był dość duży i zajął prawie całe miejsce przeznaczone dla wózków. Gdy tylko autobus ruszył, wózek zaczął się przesuwać w jedną i w drugą stronę, kilka razy mnie potrącając.
– Przeprasza, ale trzymaj wózek lub użyj hamulca, bo kiedy kierowca mocno szarpie autobusem, to zaraz zacznie Ci jeździć po całym pojeździe – poprosiłam mamę.
Dziewczyna oderwała oczy od telefonu i chociaż widać było, że moja uwaga jej się nie spodobała, to nic nie odpowiedziała i chwyciła po prostu za rączkę wózka.
Kiedy zbliżał się mój przystanek, to podeszłam do drzwi. Wówczas dziewczyna z wózkiem również nagle oderwała się od telefonu i zorientowała się, że również wychodzi na tym samym przystanku.
– Nie zamykaj drzwi, wychodzę – krzyknęła i próbowała szybko wyjść.
Jej plan się nie powiódł, ponieważ koło wózka zaczepiło się o schodek. Dziewczyna próbowała przesunąć wózek i szarpała nim w różnych kierunkach, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu.
Stałam obok, ale nie próbowałam pomóc, bo zdawałam sobie sprawę, że nie mam na tyle siły, by podnieść ciężki wózek z dzieckiem. Dziewczyna postanowiła zwrócić się do mnie o pomoc, chociaż ciężko to nazwać prośbą – był to raczej rozkaz pełen złości.
– Co się tak gapisz, lepiej pomóż mi odczepić koło, bo nie mogę wyjść!
– Rozumiem, ale bardzo bolą mnie plecy i nie mogę dźwigać, więc nie mogę Ci pomóc.
Żaden z pozostałych pasażerów widzący nieudane próby wyjęcia wózka z autobusu również nie pospieszył młodej mamie na pomoc. Niestety, bierna postawa innych nie uwolniła mnie od osądzających spojrzeń.
Dziewczynie w końcu udało się odczepić koło i wysiadła z autobusu, patrząc na mnie przy tym ze wściekłością.
Niektórzy pasażerowie nie czekali, aż wyjdę z autobusu i zaczęli potępiać moją odmowę pomocy. Oczywiście ludzie próbowali rozmawiać między sobą szeptem, ale wszystko co mówili doskonale słyszałam.
– Stoi i uśmiecha się, jakby nic się nie stało. Mama miała problem, a ta nawet nie ruszyła się z miejsca i nie miała zamiaru jej pomóc.
– To się damulka znalazła! Mogła pomóc tej dziewczynie ale nie, widziała, że ma problem, to udaje, że bolą ją plecy!
Ja się nie wstydzę swojego zachowania. Dlaczego kobieta po 50 – tce z obolałym kręgosłupem powinna udawać siłaczkę i lecieć na pomoc tej nieuprzejmej dziewczynie?