Postanowiłam o wszystkim poważnie porozmawiać z mamą. Usiadła naprzeciwko mnie a ja, patrząc jej prosto w oczy, powiedziałam, że się o nią martwię.Wyjaśniłam, że nie ma już dwudziestu lat i urodzenie dziecka w jej wieku jest ryzykowne. Poza tym nie mieszka z ojcem dziecka a my wynajmujemy mieszkanie. Poprosiłam ją, żeby poważnie rozważyła moje obawy i zrozumiała, dlaczego tak się martwię. Czy wiedziałam, jak to się skończy?

Postanowiłam o wszystkim poważnie porozmawiać z mamą. Usiadła naprzeciwko mnie a ja, patrząc jej prosto w oczy, powiedziałam, że się o nią martwię.Wyjaśniłam, że nie ma już dwudziestu lat i urodzenie dziecka w jej wieku jest ryzykowne. Poza tym nie mieszka z ojcem dziecka a my wynajmujemy mieszkanie. Poprosiłam ją, żeby poważnie rozważyła moje obawy i zrozumiała, dlaczego tak się martwię. Czy wiedziałam, jak to się skończy?

Moi rodzice rozwiedli się po 25 latach małżeństwa. Zostałam z mamą, wyjechałyśmy do innego miasta i wynajęłyśmy mieszkanie. Tam, w nowej pracy, mama poznała mężczyznę, z którym zaczęła się spotykać.

Pół roku później mama poinformowała mnie, że jest w ciąży. Wyobraźacie sobie, ona ma 45 lat, jej nowy facet ma 55 i postanowili zostać rodzicami. Ale dobrze – jestem nowoczesną osobą, rozumiem wszystko, dzieci pojawiają się także w takim wieku. Nic nie poradzę jednak na to, że martwię się o mamę – ma problemy ze zdrowiem.

Postanowiłam o wszystkim poważnie porozmawiać z mamą. Usiadła naprzeciwko mnie i patrząc jej w oczy powiedziałam, że się o nią martwię. Wyjaśniłam, że nie ma już dwudziestu lat i urodzenie dziecka w jej wieku jest ryzykowne. Poza tym nie mieszka z tym mężczyzną a my wynajmujemy mieszkanie. Poprosiłam ją, żeby poważnie rozważyła moje obawy i zrozumiała, dlaczego tak się martwię. Zapytałam, jakie widzi opcje awaryjne w razie nieprzewidzianych sytuacji.

Mama źle zrozumiała moją troskę. Wszystko obróciła do góry nogami i okazało się, że to ja nie wiem, co jej powiedziałam. Otworzyła drzwi i poprosiła mnie, bym wyszła i nie wracała, dopóki jej nie przeproszę.

Tak więc musiałam się wyprowadzić. Wynajęcie mieszkania w pojedynkę było trochę za drogie — wróciłam do ojca. Ale tęskniłam za mamą, często do niej dzwoniłam, chociaż wyczuwałam, że nie chce się ze mną rozmawiać. Zachowuje się, jakby została zaczarowana. Próbuję jakoś z nią nawiązać kontakt, a ona, przeciwnie, oddala się ode mnie. Mama poważnie myśli, że powiedziałem jej wtedy coś złego. Ale powiedziałam to, bo się o nią martwię.

Nie czuję się winna, uważam, że powinnam była wyrazić swój niepokój. Ale minęły trzy lata, a mama całkowicie przestała ze mną rozmawiać. Nie wiem, jak sobie radzi, gdzie mieszka i jak układa się jej życie z tym mężczyzną.

Powiedzcie mi, czy milczeli byście w takiej sytuacji? Czy nie wyrazili byście swojego niepokoju, nie rozmawiali byście o tak ważnej sprawie? Czy może jednak ja się myliłam i nie powinnam w ogóle zaczynać takiej rozmowy?

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Postanowiłam o wszystkim poważnie porozmawiać z mamą. Usiadła naprzeciwko mnie a ja, patrząc jej prosto w oczy, powiedziałam, że się o nią martwię.Wyjaśniłam, że nie ma już dwudziestu lat i urodzenie dziecka w jej wieku jest ryzykowne. Poza tym nie mieszka z ojcem dziecka a my wynajmujemy mieszkanie. Poprosiłam ją, żeby poważnie rozważyła moje obawy i zrozumiała, dlaczego tak się martwię. Czy wiedziałam, jak to się skończy?