Córka mojej znajomej idzie w tym roku do drugiej klasy. Dawniej mieszkaliśmy w zasadzie po sąsiedzku, ponieważ żyłyśmy w tym samym bloku, tylko w innych klatkach. Ona jednak wraz z rodziną wynajmowała mieszkanie, więc kiedy w końcu udało im się zaciągnąć kredyt hipoteczny, kupili mieszkanie na przedmieściach, ponieważ tam cena za dwupokojowe mieszkanie jest znacznie niższa, niż w naszej okolicy.
Niestety, okazało się, że szkoła, która jest najbliższej ich nowego miejsca zamieszkania nie należy do zbyt dobrych. Klasa, do której trafiła dziewczynka była na niskim poziomie, uczniowie w zasadzie mieli problemy z nauką, przez co zawsze każda klasa była w plecy z nauką. W dodatku placówka mieściła się w mało bezpiecznej okolicy, więc to oczywiste, że znajoma się martwiła i nie chciała, by jej Amelka codziennie chodziła do takiego miejsca.
Szkoła, do której niegdyś uczęszczała dziewczynka, a do której ciągle chodzą moi synowie, ma w przeciwieństwie do tamtej placówki niezwykle dobre opinie. Poziom nauczania jest wysoki, szkoła znajduje się w bezpiecznej okolicy, a dzieci chodzące do niej są grzeczne i chętnie uczą się nowych rzeczy. Niestety, dyrektor tej szkoły już kilka lat temu zarządził, że tylko dzieci mieszkające w tej okolicy mogą się tutaj uczyć. Przez to znajoma wpadła na pomysł, abym zameldowała u siebie jej córeczkę, dzięki czemu ona będzie mogła znowu chodzić do tej szkoły.
Dla mnie to jednak prosiło się o kłopoty. Co będzie, gdy ona komuś się wygada i wyjdzie na jaw, że zameldowałam jej córkę tylko po to, by chodziła tutaj do szkoły? Jeszcze wyrzucą z niej moich synków, którzy tutaj mają już kolegów, przyjaciół, swoich ulubionych nauczycieli i koła zainteresowań. Dla nich to byłaby tragedia! Poza tym jakby to wyglądało – zameldowałabym u siebie dziecko, do którego nie mam praw. Na pewno wcześniej czy później opieka społeczna chciałaby sprawdzić, o co tutaj chodzi i miałabym jeszcze problemy!
Mimo tego, że fizycznie córka znajomej nie mieszkałaby z nami,to musiałabym płacić większe rachunki, bo za śmieci płacimy od ilości osób, a nie od ilości śmieci, to samo tyczy się czynszu. Takie zameldowanie niesie więc ze sobą same problemy, które wcale mi nie są potrzebne!
Przypuśćmy, że zgodziłabym się na to, ale jaką mam gwarancję, że na przykład za dwa czy cztery lata nie będzie jakiś problemów przy próbie wymeldowania? W końcu nigdy nie wiadomo, co może zmienić się w przepisach prawnych. Wszystko to tylko pokazuje, że to nie jest dobry pomysł i będę musiała przekazać to także mojej znajomej, chociaż nie wiem, czy ona to zrozumie i nie obrazi się na mnie.
Niestety, będę musiała jej odmówić. Boję się, że naprawdę obrazi się na mnie na śmierć, ale nie zamierzam sprowadzać sobie na głowę kłopotów i nie zmienię swojego zdania.