„Przepraszam za syna. Wiem, że nie daje Ci pieniędzy na życie. Chcę pomóc” – teściowa wyciągnęła kopertę

Mieszkaliśmy wtedy razem z mężem już 7 lat. Nasze małżeństwo było szczęśliwe, a przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak całe moje szczęście rozpadło się w jednej chwili. Stało się to w momencie, w którym najstarsza córka miała iść do pierwszej klasy, a młodszy syn zapisał się do sekcji gimnastycznej lokalnego domu kultury i zaczął zachwycać nas swoimi osiągnięciami.

Tamten piątek chyba już na zawsze zostanie w mojej pamięci. Mąż wrócił z pracy wcześniej niż zwykle, wydawał mi się jakiś dziwny. Dzieci wybiegły, by go przytulić i przywitać się z nim, ale ten odsunął się od nich chłodno. Potem mąż wziął walizkę i zaczął się do niej pakować.

Zupełnie nie rozumiałam, co się dzieje, bo nic tego nie zapowiadało. Małżonek powiedział, że nie możemy już razem być, ponieważ odchodzi do innej kobiety. Przeprosił mnie, zostawił klucze i wyszedł z mieszkania. Wraz z dziećmi byliśmy zszokowani całą tą sytuacją i nie wiedzieliśmy za bardzo, co dokładnie się dzieje. Potem Ania zaczęła płakać, a Daniel podszedł do pudełka z zabawkami i zaczął przenosić samochodziki z miejsca na miejsce.

Kilka tygodni później nasze małżeństwo zostało oficjalnie rozwiązane. Małżonek nie rościł sobie praw do mieszkania, a do tego wysłał dzieciom jakieś grosze, a nie alimenty. Zdawałam sobie sprawę z tego, że poprosił przełożonego o otrzymywanie najniższej krajowej drogą oficjalną, a resztę pensji “do ręki”, aby nie musieć płacić nam więcej. Dokładnie wiedziałam, ile wcześniej zarabiał mój mąż. Co więcej, zawsze przyjaźnił się z szefem, więc zapewne nie miał trudności z tym, aby tak obejść prawo. Nieco później dotarły do mnie pogłoski, że małżonek porzucił mnie dla kobiety z dwójką dzieci. Jego wybranka aktualnie nie pracowała, ponieważ opiekowała się młodszym dzieckiem, które urodziło się całkiem niedawno temu. Oprócz tego, że mąż utrzymuje tę kobietę i jej dzieci to spłaca również mieszkanie, które kupili na kredyt hipoteczny. 

Ja nie zarabiałam za dużo, ale mimo tego musiałam utrzymać siebie i dwójkę dzieci. Kiedy czasami dzieciaki chorowały musiałam brać wolne w pracy, a przez to nierzadko nie wypłacano mi nagród finansowych. Wtedy żyło się nam szczególnie ciężko. Pewnego dnia, kiedy odbierałam syna z przedszkola spotkałam swoją byłą teściową – najwidoczniej na mnie czekała. Poprosiła mnie o poświęcenie chwili, chciała ze mną porozmawiać. Na początku nasza rozmowa była niezbyt przyjemna, ale potem teściowa się przyznała, że wstyd jej za syna i za to co zrobił. Po tych słowach podała mi kopertę i powiedziała:

– Wiem, że syn daje Ci niewiele pieniędzy na utrzymanie dzieci, więc chcę trochę wynagrodzić Ci to, co Wam zrobił.

Była teściowa powiedziała również, że chce regularnie widywać się z wnukami na co odpowiedziałam, że będę niezwykle szczęśliwa, jeśli tak będzie i że może widywać wnuki zawsze, kiedy chce.

Od tego dnia często zaczęła nas odwiedzać i opiekować się wnukami. Zawsze też dawała trochę pieniędzy ze swojej małe emerytury, żeby nam tylko pomóc – to było dla niej najważniejsze. Były mąż w ogóle nie brał udziału w wychowywaniu dzieci i nadal co miesiąc wysyłał nam jakieś ochłapy.

Niedawno dowiedziałam się od teściowej, że kilka miesięcy temu mój mąż chciał złożyć sprawę w sądzie w sprawie mieszkania, które należało do niego. Teściowa jednak zrobiła mu tak wielką awanturę, że zrezygnował z tego przedsięwzięcia. Naciskała też na niego, aby przepisał mieszkanie dzieciom. Teraz jestem spokojna, ponieważ nikt nie odbierze nam miejsca do życia.

 Taka historia wydarzyła się w naszej rodzinie.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„Przepraszam za syna. Wiem, że nie daje Ci pieniędzy na życie. Chcę pomóc” – teściowa wyciągnęła kopertę