Przez przypadek usłyszałam rozmowę mojego chłopaka, która najwyraźniej nie była przeznaczona dla moich uszu.
Z Witkiem spotykam się od pół roku. Co mnie pociąga w tym facecie – nie wiem, gdyż z wyglądu jest on całkowicie nie w moim guście.
Niski, o drobnych rysach twarzy, blond włosach, niebieskich oczach. Zobaczysz go w tłumie i zapomnisz.
Prawdopodobnie przekonał mnie tym, że przez cały miesiąc długo i wytrwale przychodził do mojej pracy, przynosił bukiety goździków, sypał komplementami i posyłał kochające spojrzenia.
Taka wytrwałość przyniosła efekty i zaczęliśmy się spotykać.
Po trzech miesiącach zamieszkałam z Witkiem i dopiero wtedy zaczęłam podejrzewać, że nie jest tym, kim się wydaje.
Wciąż obsypywał mnie komplementami, deklarował wielką miłość, ale jednocześnie zaczęłam widzieć, jak na ulicy posyłał długie spojrzenia w stronę pięknych dziewczyn.
Kiedyś sprzątając mieszkanie, odsunęłam sofę i znalazłam kawałek papieru z imionami kobiet i telefonami. Bardzo mi się to nie spodobało, ale Witek wzruszył ramionami, mówiąc, że to telefony jego współpracowników z poprzedniej pracy.
Apoteoza mojej zazdrości nastąpiła, gdy Witek wyjechał na weekend z przyjacielem na ryby. Umówiliśmy się, że po południu w sobotę zadzwoni ale po kilku godzinach czekania postanowiłam zadzwonić sama.
Po ośmiu dźwiękach odebrał telefon. Tak myślałam. W rzeczywistości wygląda na to, że nie wyjmując telefonu z kieszeni spodni próbował się rozłączyć, jednak zamiast tego nieświadomie odebrał połączenie.
Z głośnika mojego telefonu dobiegał irytujący kobiecy śmiech, do którego dołączyło kilku mężczyzn. Wśród nich był również głos Witka, który mówił znane mi dobrze komplementy. Niestety tym razem nie były przeznaczone dla moich uszu.
Przez kolejne 15 minut słuchałam głosów imprezujących ludzi, a potem rzuciłam komórkę i poszłam pakować swoje rzeczy.
Z tym typem naturalnie się rozstaliśmy. Kłamał coś o skradzionym telefonie, ale te próby usprawiedliwienia jakoś mnie nie przekonały. Lepiej prawił komplementy niż wymyślał wymówki.
Nie wierzę w zbiegi okoliczności i uważam, że jego przypadkowo włączony telefon był potwierdzeniem przyszłego niepowodzenia naszego związku.