Ostatnimi czasy, jestem wyjątkowo zmęczona, nic mi się nie chce i długo śpię, a kiedy wstaje to zdaje sobie sprawę, że wcale nie jest mi lepiej, odczuwam samotność i monotonię. Moje życie stało się nudne i chyba potrzebuje jakiejś zmiany.
W pracy miałam podobnie, od rana do późnego popołudnia rutynowe wypełnienie obowiązków, po czym z powrotem wracałam do domu sama. Moje córki dorosły i rozproszyły się po całym świecie, cieszę się, że mogę się z nimi spotykać, raz lub dwa razy w roku. Mój mąż od dziesięciu lat jest nieobecny, nigdzie go nie widać, zostawił mnie dla młodej kobiety i nawet nie zadzwoni do mnie, żeby złożyć mi życzenia urodzinowe.
Podczas wieczornej herbaty przyszła mi do głowy myśl, że potrzebuje nowych wrażeń. A gdzie najlepiej je zdobyć jak nie w podróży? Oczywiście nie stać mnie na podróż dookoła świata, ale pewnie wybiorę się na wycieczkę do popularnej Antalyi! Postanowiłam, że jutro wypisze urlop, przekaże szefowi i pojadę! Na następny dzień, kiedy otrzymałam wolne, poszłam do biura podróży. Okazało się że pracuje tam mój kolega ze szkoły i po znajomosci zaproponował mi wycieczkę z dobrą zniżką, z wylotem dzisiaj wieczorem. Oczywiście się zgodziłam i pognałam do domu pakować walizki. Tak zaczęła się moja przygoda.
Cały lot przebiegał bez problemów, samolot wylądował cichutko. Zdumiewające było dla mnie lotnisko w Antalyi, szerokie pasy startowe i duży plac do kołowania, porównując w Polsce jest stosunkowo małe. Komunikaty w języku angielskim i tureckim wprawiły mnie w osłupienie. Zakłopotanie było tak widoczne na mojej twarzy, że mężczyzna podczas naszego lotu roześmiał się:
– Czy to Twój pierwszy raz w Turcji? – Zapytał.
– Tak… – Odrzekłam cichutko.
– Pomogę Ci, nasz terminal bagażowy jest tam na końcu.
Podczas odbierania bagaży, zaczęliśmy rozmawiać i poznawać się nawzajem. Nikodem okazał się miłym i nienachalnym rozmówcą. Kiedy autokar organizatora wycieczki przywiózł nas do hotelu, okazało się, że mężczyzna i ja mieszkamy w domkach obok.
Wczesnym rankiem pobiegłam na plażę i wpadłam na wracającego z morza Nikodema.
– Już zdążyłem się wykąpać, plaży nie było ludzi, a lubię patrzeć na wschód słońca delektując się morską kąpielą. – Powiedział mężczyzna.
– Jesteś porannym ptaszkiem, ja też lubię wstawać o świcie.
– Więc jutro pójdziemy razem nad morze, zgodzisz się? – Zapytał.
– W porządku, ale nie zaśpij! – Odpowiedziałam z humorem.
Nikodem roześmiał się i powiedział:
– Życzę miłego dnia!
– Dziękuję, wzajemnie, do zobaczenia jutro.
Dzień był naprawdę miły, a ja cieszyłam się morzem, słońcem i relaksem. Wieczorem poszłam do baru, obok hotelu i przypadkiem natknęłam się na znajmego. Odbył się konkurs karaoke, a Nikodem okazał się świetnym piosenkarzem. Z jakiegoś powodu wybrał smutne piosenki, ale w końcu wygrał główną nagrodę, była to butelka szampana. Kiedy usiedliśmy przy stole, Nikodem poprosił kelnera o przyniesienie kieliszków, nalał po lampce i nagle rzekł:
– Ulubiony szampan mojej żony… Nie wznośmy toastu…
Wypiliśmy, a po niezręcznej przerwie Nikodem, patrząc na morze, kontynuował:
– To już jedenasty rok, jak tutaj dalej przyjeżdżam. Pierwszy raz byliśmy tu z żoną, ona pojechała na wycieczkę, a ja byłem zbyt leniwy, żeby wstać. Ich autobus utknął na serpentynach drogi, zginęło sześć osób, w tym moja Ilonka. Od tamtej pory tutaj przychodzę, lubiliśmy tak spędzać czas.
Długo siedzieliśmy i wymienialiśmy się historiami z naszego życia. Okazało się, że znajomy samotnie wychowuje syna, który po śmierci żony nigdy się nie ożenił. Porównujac, moje życie było dużo prostsze i spokojniejsze, dzięki Bogu, bez tragicznego momentu, jak u Nikodema.
Z dnia na dzień, spędzaliśmy razem coraz więcej czasu, a na trzy dni przed końcem naszych wakacji Nikodem zaproponował mi, żebym wprowadziła się do jego domku. Nawet chwili się nie zastanawiałam, tylko spakowałam walizkę, a znajomy przyniósł ją do swojego mieszkania. Zauważyliśmy, że lubimy swoje towarzystwo, rozumiemy się i chcemy kontynuować tą znajomość.
W drodze powrotnej do domu, postanowiliśmy spróbować zamieszkać razem. Na lotnisku z mężczyzną spotkał się jego syn, bardzo grzeczny młody człowiek. Nikodem przedstawił mnie synowi i nagle zaproponował, żebyśmy uczcili nasz przyjazd w kawiarni. Wrzucając nasze walizki do bagażnika samochodu, pognaliśmy na dobrą kawę i ciasto. Szymon, syn Nikodema, opowiedział nam o zwrotach akcji na ostatnich egzaminach, a my streściliśmy mu o wczasach w Turcji. Pod koniec wieczoru zawisła kwestia noclegu, przejęłam inicjatywę i zaproponowałam mu, żeby został ze mną. Ja i Nikodem postanowiliśmy razem zamieszkać u mnie, a jego syn został w mieszkaniu ojca. Moje córki nie mają pretensji do mojego mieszkania, dobrze im się powodzi tam, za granicą. W rozmowie telefonicznej, gratulowały mi że nie będę starą panną i cieszyły się, że trafiłam na dobrego człowieka.
Mam nadzieję, że wszystko nam się ułożyć tak, jak tego chcemy, a ja jestem szczęśliwa, że nie będę już sama i mam z kim dzielić każdy dzień.