Sąsiadka podarowała mi gruszki. Kiedy wróciłam do domu, to natychmiast je wyrzuciłam 

Potrzebowałam gruszek do ciasta. Niestety kiedy poszłam do sklepu, odpowiednich owoców już nie było – pozostały tylko te pognite, poobijane i nie wyglądające ogólnie na zbyt świeże i nadające się do jedzenia. Przez to ze sklepu wyszłam z pustymi rękami.

W drodze powrotnej do domu spotkałam moją sąsiadkę Elizę. Zatrzymaliśmy się na chwilę i zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać. Podzieliłam się z Elizą swoim zmartwieniem mówiąc, że planuję upiec ciasto z gruszkami, ale nigdzie ich nie mogę kupić.

Wtedy Eliza powiedziała: „widzisz, w takim razie dobrze, że mnie spotkałaś. Wczoraj wycięliśmy na działce gruszę, a wcześniej zebraliśmy z niej owoce, które są pyszne i soczyste. W żadnym sklepie takich nie znajdziesz! Zaczekaj chwilę, zaraz Ci przyniosę ich kilka na próbę” i Eliza pobiegła po gruszki.

Przyniosła mi torbę wypełnioną owocami. Nie spodziewałam się tego, myślałam, że da mi ich tylko kilka, a tutaj prosze – siatka była pełna gruszek o gładkiej skórce, w pięknym, żółtym kolorze. Nie miałam żadnych podejrzeń i sądziłam, że będą przepyszne.

Na początku odmówiłam przyjęcia takiego prezentu ponieważ wiem, ile kosztują owoce, ale sąsiadka nalegała, abym przyjęła siatkę owoców. Stwierdziłam więc, że uczciwie będzie zapłacić i zaoferowałam jak pieniądze, ale Eliza się oburzyła. Ostatecznie więc wyjęłam z torby czekoladę i podałam ją sąsiadce w podzięce. Przed wzięciem tego także się wzbraniała, ale w końcu powiedziałam: 

„Weź, to z czystego serca. W domu zaparz sobie do niej herbaty i zjedz ze smakiem”. Eliza wzięła czekoladę, rozmawiałyśmy jeszcze trochę i poszłyśmy do swoich domów.

Kiedy byłam już w kuchni, to zawartość torebki włożyłam do zlewu i wtedy się trochę zdenerwowałam – widać było, że są zepsute. Kiedy zaglądałam do siatki nie zauważyłam tego i trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka wyglądały naprawdę ładnie. Wzięłam jedną z gruszek do ręki i ścisnęłam ją – wtedy już nie miałam wątpliwości, że jest zgnita. Takie były wszystkie gruszki, które podarowała mi Eliza. Na początku wydawało mi się, że uda się wyciąć chociaż białą miazgę ale niestety, nie było czego wycinać, ponieważ gruszki były już solidnie zgniłe. 

Gruszki włożyłam ponownie do siatki i zaniosłam na śmietnik. Oczywiście nieładnie tak wyrzucać prezent od kogoś, jednak sąsiadka nie powiedziała mi nic na ten temat, że są zepsute. 

Interesowało mnie tylko jedno: dlaczego dała mi siatkę zgniłych owoców? Wątpię, że nie widziała, że nie są zepsute. Czy może uważa, że skoro dała mi je za darmo, to i tak powinnam jej być wdzięczna? Ja nigdy nie dałabym człowiekowi czegoś, co nadaje się tylko do wyrzucenia.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Sąsiadka podarowała mi gruszki. Kiedy wróciłam do domu, to natychmiast je wyrzuciłam