Sąsiedzi jednogłośnie stwierdzili, że woda należy do wszystkich. Tyle tylko, że studnię kopałem sam

Mądrzy ludzie mówią, że nie należy wybierać domu, ale sąsiadów. Nie można jednak zadowolić każdego, dlatego trzeba szukać kompromisów. Inteligentni ludzie zawsze jakoś dojdą do wspólnego konsensusu, a wynik takiego porozumienia będzie korzystny dla obu stron. Nie wiem tylko, jak dogadać się z idiotami, bo jak inaczej nazwać tych ludzi, którzy uważają, że Twoją własność jest wspólna i przedstawiają Ci jeden wymóg po drugim? 

Ostatnio ludzie z miasta coraz częściej przenoszą się do miasta. Są zmęczeni od zgiełku i całą tą niezdrową, nerwową atmosferą pośpiechu, a ich zdrowie nie jest już w stanie tego znieść. Dlatego zabierają dzieci do nowego domu na wsi, aby mogły rosnąć na świeżym powietrzu i wśród sprzyjającej atmosfery.

Dom może być piękny, funkcjonalny i wygodny, ale sąsiedzi są już niestety różni. My mamy pecha. Dom udało się nam kupić naprawdę świetny i zadbany, a mężczyzna, który go sprzedawał był naprawdę sympatyczny. Na działce jest studnia, z której korzystali inni sąsiedzi za zgodą byłego właściciela. My także nie zamierzaliśmy żałować im tej wody, ale jak się okazało, oni czerpali jej tak dużo, ile my sami nawet w dwa lata byśmy jej nie wykorzystali! Myśleliśmy, że oni biorą tę wodę do gotowania jedzenia i do mycia się, a oni tą czystą wodą ze studni podlewali ogród, wyobrażacie to sobie?!

Po co mieli brać wodę z rzeki lub zbierać deszczówkę, skoro mogli szybko i wygodnie wziąć wodę ze studni. Za zużycie nikt nie zaproponował nam ani pieniędzy, ani innej „rekompensaty”.

Pewnego razu z żoną wyjechaliśmy na tydzień na pogrzeb znajomego, który mieszkał w innym kraju. W tym czasie nasza pompa zepsuła się, a sąsiedzi bezwstydnie każdego dnia dzwonili z pretensjami, że nie działa i abyśmy szybko rozwiązali ten problem. Mówiliśmy im, że jesteśmy na pogrzebie, więc niech mają jakiekolwiek sumienie i dadzą nam teraz spokój, a jak wrócimy, to nad tym pomyślimy. Jednak to nic nie dało i dzwonili znowu mówiąc, że grządki wymagają podlewania, a pompa nie działa. Wtedy już wściekłem się i wyrzuciłem z siebie: 

– No to jak Wam to tak przeszkadza, to wymieńcie sobie pompę i podlewajcie dalej!

– A dlaczego mielibyśmy wymieniać pompę na cudzym odwiercie? Może jeszcze zamkniecie ją później?

Oczywiście wymieniliśmy pompę po powrocie, ale zaproponowaliśmy także sąsiadom, że zapłacą chociaż połowę rachunku i co miesiąc także będą się dokładać. Oburzyli się wtedy i zaczęli rozpowiadać po całej wsi, że jesteśmy chciwi! Mówią, że wymagaliśmy, aby to oni naprawili pompę, a teraz chcemy od nich pieniędzy na rachunki. Przez tę całą sytuację zdecydowaliśmy, że zamknęliśmy studnię na zamek.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Sąsiedzi jednogłośnie stwierdzili, że woda należy do wszystkich. Tyle tylko, że studnię kopałem sam