Bardzo nurtuje mnie pewien temat. Sylwester zbliża się wielkimi krokami i wraz z przyjaciółmi zamierzaliśmy wynająć domek w górach, aby spędzić w nim Nowy Rok i jeszcze kilka następnych dni. Chcieliśmy skorzystać z sauny, pojeździć na nartach i dobrze się bawić.
Początkowo planowaliśmy wyjechać z trzema bezdzietnymi parami. Nieco później, gdy opowiadaliśmy o naszych planach, dwie kolejne rodziny chciały do nas dołączyć. W jednej rodzinie jest dwunastoletnie dziecko, a w drugiej dwoje nastolatków w wieku trzynastu i piętnastu lat. W sumie byłoby to dziesięć osób dorosłych i troje nastolatków.
Wybrałem świetny domek, choć nie było to łatwe zadanie, by znaleźć coś na tak dużą grupę osób. W końcu wszyscy zamierzaliśmy mieszkać razem pod jednym dachem. Zależało nam również na domku z sauną i basenem w pobliżu. Ta opcja doskonale spełniała wszystkie nasze wymagania.
Również cena była w pełni zadowalająca – za noc wychodziło tylko 100 zł za osobę. Ponieważ planowaliśmy zostać tam na 8 dni, całkowity koszt miał wynieść około 10 tysięcy złotych. Cena całkiem do przyjęcia, właściciele też są w porządku, byli otwarci na małe negocjacje i finalnie udało mi się obniżyć kwotę wyjściową o blisko 2 tysiące złotych.
Właściciele domku poprosili o wpłacenie zaliczki na poczet rezerwacji. Kwota przedpłaty to koszt pobytu dziennego. Stworzyłem grupowy czat i napisałem do wszystkich z prośbą o przekazanie po 100 zł na moje konto.
Nagle rodzina, w której jest dwoje nastolatków, zaczęła wyrażać swoje niezadowolenie. Zaczęli mówić, że nie będą płacić za zakwaterowanie dzieci. Odpowiedziałem, że ich dzieci to tacy sami ludzie jak my. Nie są już małymi dziećmi, które mogłyby spać z rodzicami. Potrzebują przecież osobnego łóżka i wszystkich innych udogodnień. W domku znajdował się jeden pokój z trzema pojedynczymi łóżkami i założyłem, że tam właśnie umieścimy młodzież.
Wtedy również druga rodzina z dzieckiem zaczęła robić problemy. Przekazali już pieniądze, a potem żądali, żebym im je oddał.
Nie mogłem zrobić nic innego jak tylko poszukać innego domku. Udało mi się znaleźć opcję bardziej przyjazną dla budżetu. Domek był mniejszy, kosztował tylko osiemset złotych za dzień. Ponownie spotkałem się z oburzeniem, a główny zarzut dotyczył tego, że nie było miejsca dla dzieci. Zaproponowali, że wynajmą większy domek.
Zapytałem ich: „Dlaczego mam płacić za pobyt waszych dzieci? To nie są moje dzieci, a kwota wynajmu jest dość wysoka – 2,5 tysiąca złotych od osoby za cały pobyt. Uderzyła mnie odpowiedź: „Aż tak ci szkoda pieniędzy?
Tak, przepraszam, ale pieniądze nie spadają z nieba, zarabiam je własną pracą. Po długiej konwersacji ustaliliśmy pewien kompromis: podzielimy należność na podstawie liczby pokoi. Wychodziło po około 150 zł dziennie od każdego nastolatka, ponieważ planowaliśmy umieścić ich w jednym pokoju. Kwestia ta została zamknięta. Następnie przeszliśmy do planowania zakupów, ponieważ musieliśmy zaopatrzyć się w żywność i napoje.
Zaproponowałem świetną opcję: podzielimy koszty jedzenia między dorosłych i dzieci, a koszty napojów alkoholowych tylko między dorosłych.
Znowu doszło do nieporozumienia z tą rodziną, która ma dwóch nastoletnich synów. Zaczęli mówić, że powinniśmy składać się na jedzenie, biorąc pod uwagę tylko liczbę osób dorosłych. No tak, dwaj 13- i 15-letni chłopcy oczywiście nic nie jedzą.
Dodatkowo kobieta z tej pary zaczęła mówić, że trzeba dla niej opracować osobny jadłospis, bo wiele produktów z naszej diety jej nie odpowiada.
Po prostu mam tego wszystkiego dość. Powiedziałem tej rodzinie, że nie pojadą z nami. Dlaczego mielibyśmy z ich powodu przygotowywać specjalne menu i zmieniać plany? Jeśli mają tak wiele wymagań, niech świętują Sylwestra wyłącznie w gronie rodzinnym.