Przypomniał sobie wieczór sprzed pięćdziesięciu lat, kiedy oświadczył się swojej przyszłej żonie. Spotkali się w parku, a on nie mógł się doczekać, aż przed nią uklęknie wieczorem. On był wtedy początkującym chemikiem, podążającym w ślady ojca, a Jola młodą aktorką, która niedawno ukończyła szkołę teatralną i stawiała pierwsze kroki na scenie.
Sylwester widział ją w „Śnie nocy letniej” Szekspira i był zafascynowany niezwykłym blaskiem jej oczu oraz niezwykłą, radosną energią, która biła od niej w każdym słowie i geście. Był także zdumiony jej odwagą, gdy wręczył jej bukiet z liścikiem, a ona potem zadzwoniła pod wskazany numer. Podziękowała jej za uwagę, ale odmówiła spotkania. Później uwierzyła w szczere intencje tego człowieka i zaczęli się spotykać. Tego wieczoru, jak wspomina Sylwek, powiedziała mu „tak” i już nigdy się nie rozstawali.
Jola również obudziła się wcześnie rano. Poczuła zapach kawy, ale nie poszła do męża. W tym dniu musi być szczególnie elegancka. To w końcu okrągła rocznica – dokładnie pięćdziesiąt lat temu leżeli na tej samej poduszce, a już tak się zestarzeli. Pobrali się znacznie później, ale za rocznicę uznali dzień, w którym, stojąc twarzą w twarz w parku, złożyli przysięgę wierności i włożył jej na palec pierścionek, by uczcić ich wzajemną, wieczną miłość. Jego rodzice nie doczekali się tego wydarzenia i nie było nikogo, kto mógłby spojrzeć z troską na młodą kobietę, która zawładnęła sercem ich syna. Zaprowadził ją do pokoju matki i powiedział:
– To jest Twój pokój. Jola jednak nic nie zmieniła i wyczuła, że mężczyzna jest jej wdzięczny za to, że podtrzymuje pamięć o jego matce. Patrzyła w te same lustra, siadała na tym samym krześle, przesuwała te same zasłony. Jedna ukochana kobieta zastąpiła drugą, i dobrze się stało. Sylwek zajął gabinet ojca, który pamiętał bezsenne noce słynnego profesora, w którym zachowały się jego prace naukowe i wiele cennych książek, stworzonych przez największe umysły ludzkości. Jola i Sylwester wychowali w tym domu dwoje swoich dzieci, po czym wypuścili ich w świat. Córka i syn nie zostali ani naukowcami, ani artystami, oni znaleźli swoją drogę. Po chwili, Jola wyszła z pokoju i poszła do kuchni. Musiała przygotować uroczysty obiad, coś pysznego i smacznego, coś, co szczególnie lubił jej mąż. Ale zanim zdążyła się do tego zabrać, usłyszała głos Sylwka: „Idę!”
Odwróciła się: stał przed nią w odświętnym garniturze, z bukietem kwiatów – „Ukochana, nie myśl o gotowaniu!” – powiedział. – „Dzisiaj Twoje ręce nie będą dotykać noża ani deski”. Podał żonie kwiaty i dodał: – Jest ich tu dokładnie pięćdziesiąt, tyle, ile lat spędziliśmy razem”. Delikatne płatki róż dotykały jej skóry, a czarujący zapach otulał ją i przenosił w świat marzeń. „Sen nocy letniej” – świat elfów i wróżek – Przyniosło jej to mężczyznę, którego pokochała raz na zawsze – „Załóż coś na siebie!” – powiedział mężczyzna. – „Pojedziemy do miasta.
Najpierw gdzieś zjemy, a potem obejrzymy nasz park, posiedzimy nad stawem, popatrzymy na łabędzie. Będę miał dla Ciebie niespodziankę”. – „Jaką niespodziankę?” – Jola zapytała z podekscytowaniem. – „Przekonaj się sama!” Opuścili dom, w którym byli szczęśliwi od lat i udali się do miasta – nie było dla nich nic lepszego. W restauracji w rynku zamówili omlety, rogaliki z czekoladą i herbatę Earl Grey. Stary park witał ich zielenią drzew, bujną trawą i jaskrawymi kolorowymi obrzeżami skwerów. Kręte ścieżki kusiły wędrowców, za każdym razem przybliżając ich do stawu. Małżonkowie spędzili nad wodą długie 2 godziny, rzucając jedzenie łabędziom, które gładko sunęły po tafli wody. Następnie przenieśli się na ławkę wśród drzew, gdzie czerpali przyjemność ze słuchania śpiewu ptaków i patrzyli sobie w oczy, by po raz kolejny zawołać cicho: „Jak miło!”. Gdy słońce powoli zaczęło chylić się ku zachodowi, Jola powiedziała: „Jestem głodna. Może już czas na nas?” Sylwester spojrzał na zegar, pokiwał głową z zadowoleniem i odpowiedział: – „Jest to właściwy moment na niespodziankę”. Wyszli z parku, podali sobie ręce i skręcili na wąskie uliczki starego miasta. Jedna z nich prowadziła na ciche podwórko.
Otwarta brama była udekorowana girlandami. Przy wejściu tańczyli chłopiec i dziewczynka w teatralnych kostiumach wróżki i elfa. Na widok przybyszów roześmiali się i machali rękami. Jola spojrzała w górę na gzyms nad bramą i przeczytała napis: „Sen nocy letniej”. – Spytała mężczyznę, nie rozumiejąc nic. – „O co tutaj chodzi?”- „Nie martw się, moja żono! To prezent ode mnie, od naszych dzieci i wnuków. Dziś jest otwarcie ich restauracji. Spodziewają się nas wszystkich w jednym miejscu”. Elf i wróżka na progu zaczęli się odsuwać, przepuszczając gości do środka. Jola i Sylwek weszli, trzymając się za ręce. Pięćdziesiąt lat minęło jak sen w letnią noc. Jakże krótkie wydaje się życie, gdy jest tak piękne.