Tajemnica stanu kawalerskiego Sebastiana.
Sebastian był znany wśród znajomych jako zagorzały kawaler. Miał już trzydzieści pięć lat ale nigdy nie był w poważnym związku. Nikt nie widział, żeby Sebastian umawiał się z jedną kobietą przez dłuższy czas. Od dawna mieszkał na swoim, otworzył własną stację paliw i był dumą swojej matki, której do szczęścia brakowało wnuków.
– Sebastian, synu! Masz wszystko co potrzebne mężczyźnie: jesteś przystojny, wysoki, ustawiony finansowo. Dlaczego nie znajdziesz sobie kobiety i nie założysz rodziny? Nie jestem wieczna, boję się, że nie doczekam się na moje wnuki – delikatnie naciskała mama.
– Mamo, nie mam czasu o tym myśleć, cały czasu ciężko pracuję – usprawiedliwiał się Sebastian.
W rzeczywistości był powód, dla którego mężczyzna nie był w długotrwałym związku. Dziesięć lat temu dowiedział się, że nie będzie mógł mieć dzieci. Zdając sobie sprawę, że każda kobieta ostatecznie będzie chciała rodziny, mężczyzna świadomie został sam. Sebastian nie chciał niszczyć komuś życia.
Pracował na swojej stacji a później pomagał miejscowemu schronisku dla zwierząt. Tak mijały jego dni.
Pewnego dnia wracał ze schroniska z małym szczeniakiem, który skamlał żałośnie ze strachu przed nieznanym światem. Sebastian umieścił go w nosidełku i owinął ciepłym kocem. Nagle usłyszał wołanie jakiegoś dziecka o pomoc. Nie zamykając drzwi samochodu mężczyzna pobiegł do dziecka.
To był blond chłopiec, wyglądający na pięć lat. Siedział na asfalcie, trzymając się za brzuch.
– Co się z tobą dzieje? Gdzie boli? – zaczął pytać mężczyzna.
Podczas gdy malec zajmował sobą Sebastiana, nastolatki podbiegły do samochodu i ukradły torbę z portfelem. Mężczyzna nie dogonił zwinnego gangu ale podniósł dziecko i wsadził do samochodu. Domyślił się, że dziecko jest wykorzystywane do napadów, zapytał:
– Jak długo jesteś z nimi? Gdzie są twoi rodzice?
– Wybacz mi, powiedzieli, że jeśli nie krzyknę, to nie będą mnie karmić, tak jak kiedyś – płakał maluch – a rodziców nie pamiętam. Pamiętam, że nazywam się Stasiek.
Sebastian poszedł na policję ale tam nie mieli informacji o tym dziecku. Po wykonaniu wszystkich niezbędnych procedur mężczyzna mógł zabrać chłopca do domu. Chłopiec nie miał żadnych dokumentów, więc nikt nie miał nic przeciwko temu, że będzie u Sebastiana dopóki wszystko się nie wyjaśni.
Chłopiec i mężczyźna dobrze się bawili opiekując się zwierzakiem. Stasiek pomagał Sebastianowi gotować i sprzątać, a potem jechał z nim na stację. Trwało to trzy tygodnie, po czym przyjechała policja. Chłopca rozpoznali rodzice. Dwa lata temu Stasiek zniknął, gdy cała rodzina pojechała na duży rynek. Chłopiec zagubił się w tłumie kupujących a rodzice na próżno go szukali przez cały czas.
Widząc, jak wzruszeni są rodzice, którzy znaleźli swoje dziecko, sam Sebastian też się rozpłakał. Po powrocie do pustego mieszkania, w którym nie było już dziecięcego śmiechu i nieustannego gadania, mężczyzna poczuł samotność w każdej komórce.
Spacerując ze szczeniakiem, często patrzył na ojców, którzy puszczali latawce i jeździli rowerami ze swoimi dziećmi. Chociaż mężczyzna często odwiedzał Stasia, coś mu leżało na duszy. Sebastian zrozumiał, że chce adoptować dziecko i zrobi wszystko, by dopiąć swego celu.