Z moim mężem znamy się jeszcze od czasów liceum. Zaczęliśmy się spotykać w klasie maturalnej, czym martwili się moi rodzice, ponieważ uważali, że to czas na naukę oraz przygotowywaniem się na studia, a nie myślenie o miłości. Nasze matki często spotykały się ze sobą aby wymyślić coś, co spowodowałoby nasze rozstanie, ale mimo ich usilnych starań nie udało im się wpłynąć na naszą relację i jej rozwój.
Mimo tego, że rodzice mieli problem z tym, że jesteśmy w związku i nie wspierali go, to ukończyliśmy szkołę z dobrymi ocenami, a potem dostaliśmy się na studia. Niestety, nasze uniwersytety były w dwóch różnych miastach i odległość między nimi to cztery godziny pociągiem. Baliśmy się tego wszystkiego, ponieważ chyba każdy wie, jak odległość może negatywnie wpłynąć na związek.
W rezultacie widzieliśmy się tylko wtedy, gdy odwiedzaliśmy rodziców na weekend. Ciągle się kłóciliśmy, co było bardzo wyczerpujące. Nie wiedząc już co zrobić i bojąc się, że w końcu się rozstaniemy, na trzecim roku podjęliśmy decyzję o ślubie. Wiem, może się to wydawać głupim pomysłem, ale byliśmy bardzo młodzi i nie mieliśmy żadnego doświadczenia. Nasi rodzice nie spodziewali się takiego rozwoju sprawy, ale jakoś musieli to zaakceptować. Nasz ślub był skromny – po złożeniu przysięgi w urzędzie stanu cywilnego poszliśmy z bliskimi i kilkorgiem przyjaciół do pobliskiej kawiarni, aby zjeść coś i czegoś się napić. Kiedy wszyscy wznosili toasty życząc nam szczęścia, teściowa również chciała powiedzieć od siebie kilka słów.
W swoim toaście powiedziała o tym, że kiedy nasza miłość się skończy, to bardzo prosi nas o rozwód. Kiedy to usłyszałam po poczułam się, jakby ktoś mocno kopnął mnie w brzuch – naprawdę mnie to zabolało.
Od tamtego toastu minęło już 16 lat, a my nadal jesteśmy razem i wciąż się kochamy. Z pewnością gdyby nie było między nami miłości, to byśmy się rozstali, ale na szczęście jest inaczej.