Dziś w metrze widziałem staruszkę. Była niska, drobna, zgarbiona, bardzo chuda i opierała się o laskę, a jej twarz była pomarszczona. Wzbudzała w człowieku współczucie.
Problem polegał na tym, że nie mogła się zdecydować, czy chce postawić stopę na schodach ruchomych, czy nie. Była na stacji Rondo Daszyńskiego i chciała wyjść na Jana Pawła, jednak tam czekały na nią wysokie schody ruchome.
Stała i przestępowała z jednej chudej nogi na drugą. W lewej małej rączce trzymała kulę, a w prawej trzymała torbę na kółkach. Jak miała zatem wejść na te schody? Obie ręce miała zajęte, a schody biegły szybko w górę, więc nie potrafiła tego zrobić.
Podszedłem i zaoferowałem pomoc. Starsza pani jednak się nie odważyła i ruchem głowy pokazała, iż nie potrafi, a jej oczy wyrażały strach.
Potem dołączyła do mnie para – mężczyzna i kobieta. Mężczyzna powiedział, że weźmie torbę na kółkach, a ja z tą młodą kobietą potrzymamy staruszkę za ręce. Zapewnialiśmy, że nie pozwolimy, aby upadła.
Babcia wówczas wydawała się zdeterminowana, ale gdy podeszła do schodów ruchomych, cofnęła się z przerażeniem. Widziałem na tej starczej twarzy prawdziwy, nieskrywany strach.
Co robić? Nawet my, młodsi, byliśmy zdezorientowani. Mówienie o tym, że staruszka jest bezradna i sama było bezużyteczne, trzeba było jakoś po prostu rozwiązać ten problem.
Nagle podeszło do nas dwóch facetów. Okazali się być jak z bajki – prawdziwi bohaterzy. Byli wysocy, silni powiedziałbym nawet, że potężni, ale to nie były tylko mięśnie, raczej powiedziałbym, że to „triumf młodości”.
Jeden z nich zapytał czule, o co chodzi, co się dzieje? A potem bez słowa wziął babcię w ramiona. Uważał na nią jak na dziecko. Drugi w tym czasie niósł jej torbę, a my staliśmy wciąż przy schodach. Schody natomiast jechały, a chłopak nie odstawiał na nie staruszki – wciąż miał ją w ramionach, delikatnie trzymając. Usłyszałem jak mówi, że postawi ją na nogi, kiedy wejdą na górę. A ona nic, wciąż milczała.
Kiedy wjechali na górę ten bohater postawił staruszkę na podłogę, a drugi wręczył jej torbę i kulę.
Zastanawiałem się, czy coś im teraz powie? Sytuacja była bardzo niestandardowa.
Staruszka uśmiechnęła się chytrze i powiedziała, że ostatni raz mężczyzna nosił ją w ramionach siedemdziesiąt lat temu, a teraz przypomniała sobie, jak to jest być w męskich, silnych ramionach.
Młodzi mężczyźni się roześmiali. A ten, który niósł ją na rękach, pochylił się nad nią i ucałował ją w pomarszczony policzek. Potem oboje poszli. Patrzę i nagle ten, który trzymał torbę staruszki i jej kulę zawrócił, i także pocalował babcię w drugi policzek. Ona wtedy powiedziała: „Cóż, stara kobieta została znowu pocałowana!”. Wygladała na bardzo zadowoloną z tego powodu.
Ja oraz para, która oferowała pomoc tam na dole także odczuliśmy tę miłą, pełną sympatii atmosferę. Na sercu od razu zrobiło się lżej i radośniej, a nawet powiedziałbym, że optymistyczniej.
Co mogę powiedzieć – miło jest widzieć słodką, sympatyczną, troskliwą i życzliwą młodzież!
A staruszka powoli poszła w kierunku przystanku tramwajowego. Najwyraźniej musiała jechać gdzieś dalej…