„U mnie na działce się poopalacie” – teściowa zaproponowała spędzenie dwutygodniowego urlopu w jej domku letniskowym

Mam na imię Igor i mam 36 lat. Razem z żoną mieszkaliśmy we Wrocławiu. Praca zajmowała większość mojego czasu, a moja żona rozwijała wówczas swój mały biznes. Żyło się nam razem dobrze przez 5 lat, ale pod koniec związku relacje między nami stały się dość napięte.

Cały czas staraliśmy się rozwiązywać wszystkie nieporozumienia pojawiające się między nami, ale niestety mimo tego nie udało się uratować naszego związku. Na sam koniec pojawiały się takie sytuacje, które jeszcze bardziej wszystko pogarszały i w ostatecznej decyzji o rozpadzie pożycia odegrały znaczną rolę. Chce się nimi z Wami podzielić! 

Wówczas wraz z moją żoną postanowiliśmy odpocząć od pracy i wzięliśmy sobie dwutygodniowy urlop. Początkowo myśleliśmy o tym, aby w związku z tym polecieć do Turcji, ale znajomi nas do tego zniechęcili. Byliśmy zdezorientowani i nie wiedzieliśmy, co robić: pojechać nad polski Bałtyk czy może w ogóle spędzić spędzić wakacje w domu. W rzeczywistości jakoś nie pociągało nas wyjeżdżanie bardzo daleko od domu. Właśnie wtedy nadarzyła się pewna okazja – matka żony zaprosiła nas na swoją działkę!

-Po co macie siedzieć w mieście? Przyjedźcie na moją działkę, poopalacie się i odpoczniecie. Domek jest duży, więc wystarczczy miejsca dla wszystkich!

Spodobał mi się ten pomysł i dlatego już następnego dnia byliśmy na miejscu. Krystyna, czyli moja teściowa na działce zajmuje się swoimi 4 hektakrami ziemi. Może ktoś powie, że to wcale nie tak dużo i inni mają większe gospodarstwa, ale tam gleba jest wyjątkowo wymagająca, więc praca jest jeszcze trudniejsza. Kiedy przyjechaliśmy i zobaczyliśmy, ile chwastów wyrosło na grządkach to zdaliśmy sobie sprawę, że już od dawna nikt ich nie pielił.

Niemniej jednak pierwszego dnia powitała nas dobrze: zostaliśmy nakarmieni obiadem, pozwolono nam wziąć prysznic po całym dniu drogi. Wieczorem znowu czekał na nas stół zastawiony jedzeniem po brzegi. Przez chwilę miałem iluzoryczny obraz odpoczynku, ale już pewne niepokojące sygnały wyłapałem podczas spaceru nad rzekę.

Krystyna bardzo ostrożnie zapytała:

-Czy możesz mi pomóc jutro w z grządkami?

Małżonka natychmiast wyraziła za mnie zgodę mówiąc, że nie ma się tutaj nad czym zastanawiać. Ja milczałem ale nie dlatego, że jestem zbyt leniwy lub nie chcę pomóc, oj nie, to nie był powód. Po prostu znam moją teściową i wiem, jaka jest: zaczyna najpierw niewinnie, a potem wykorzystuje do ostatniej kropli potu. 

Było więc tak: położyliśmy się spać około drugiej w nocy, a już o siódmej rano trzeciego dnia urlopu zostałem zbudzony słowami: 

– Czas wstawać, trzeba wypielić grządki!

W rezultacie od siódmej rano do szóstej wieczorem wypieliliśmy cały ogród warzywny. Gdy tylko zrobiliśmy jedną rzecz, to natychmiast pojawiała się kolejna pilna sprawa. Tak więc pieliliśmy grządki, kosiliśmy trawę, sadziliśmy, podlewaliśmy i przesadzaliśmy. Odpoczywaliśmy tylko w porze lunchu, a potem już nie mieliśmy ani chwili na odpoczynek, bo wszystko było jak w wojsku: 15 minut na jedzenie, potem mycie naczyń i znowu do roboty.

Wystarczyło mi pięć dni takiego urlopu. Wcześniej już sugerowałem, że jestem już wystarczająco „opalony” i chcę odpocząć od takiego “aktywnego odpoczynku” oraz wrócić po prostu do domu. Wtedy żona próbowała mną manipulować, jednak ja już sobie na to nie pozwolę – nie cierpię takiego zachowania. W rezultacie bardzo pokłóciliśmy się przed moim wyjazdem, wszystko wyszło bardzo emocjonalnie. Wyjechałem, a następnego ranka poszedłem złożyć wniosek o rozwód.

Teraz jesteśmy już rozwiedzeni i myślę, że to i tak by się stało – wcześniej czy później sprowokowałaby to inna sytuacja. Przed oczami wciąż jednak mam te grządki i chwasty oraz cały ten “urlop”, którego chyba nigdy w życiu nie zapomnę!

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

„U mnie na działce się poopalacie” – teściowa zaproponowała spędzenie dwutygodniowego urlopu w jej domku letniskowym