Uratowała go matczyna miłość 

Karolina natrafiła w gazecie na artykuł opisujący historię pewnego chłopca, który został oddany do domu dziecka przez to, że urodził się z wrodzoną wadą serca oraz kręgosłupa. Chłopiec był niepełnosprawny i wymagał opieki, co przerosło jego biologicznych rodziców. Karolinę bardzo ujęła ta historia i postanowiła, że wybierze się do domu dziecka, by zobaczyć to nieszczęśliwe dziecko. 

Sama, wydawać by się mogło, miała wszystko. Dobrą pracę, męża, trójkę dzieci, mieszkanie w centrum miasta, domek na wsi oraz dwa samochody. Mimo tego jakiś wewnętrzny głos mówił jej, że koniecznie musi zobaczyć tego chłopca! 

Gdy Karolina zobaczyła po raz pierwszy na oczy tego chłopca, to od razu poczuła, że chce się nim zaopiekować, dać mu dom. Wydawało jej się, że jest mu coś winna. Nieważne, dlaczego tak było – dla niej ważne było to, aby zająć się tym chłopcem i pomóc mu, postawić go na nogi.

– Czy Pani w ogóle zapoznała się z historią tego chłopca?! Szanse na to, że kiedyś będzie mógł chodzić są naprawdę małe – powiedziała jej dyrektorka domu dziecka.

– Tak, zapoznałam się, ale dla mnie to nie ma znaczenia.

– No dobrze, ale on jest niepełnosprawny i wychowywanie go wcale takie proste nie jest. 

– Dam sobie radę. Chcę, żeby został moim synkiem! 

Kiedy zabrała Krystianka do domu, była w siódmym niebie i zaczęła poświęcać mu coraz więcej czasu. Codziennie jeździła z nim do lekarzy i na rehabilitację. Karolina wierzyła, że ​​wystarczy, iż znajdzie dobrego lekarza, a ten pomoże jej w wyleczeniu dziecka. Podczas jednej z takich wizyt powiedziano jej, że jest szansa, ale chłopiec musi mieć książkowe wyniki, a wtedy zostanie poddany dwóm operacjom, które pomogą mu żyć normalnie. 

Pewnego razu kobieta zauważyła, że synek rusza palcami u stopy i czuje, kiiedy się ją dotyka! Potem przeprowadzono na Krystianie dwie operacje – jedną na serce, drugą na kręgosłup. Nikt nie wierzył w ich powodzenie i tylko matka chłopca czekała przy drzwiach sali, modląc się po cichu. Wierzyła, że pewnego dnia Krystianek sam do niej podbiegnie. Kiedy operacja się zakończyła, lekarz wyszedł z sali i miał dla Karoliny dobrą wiadomość: tak, wszystko się udało! 

Nikt nie dawał mu szansy, a jego uratowała miłość matki.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Uratowała go matczyna miłość