Weszłam w małżeństwo z rozsądku i zemściło się to na mnie.

Pochodzę z niezbyt zamożnej rodziny i jedyną szansę na lepsze życie wiązałam z wyjściem za mąż. Długo nie mogłam znaleźć odpowiedniego kandydata, myślałam, że nigdy się nie zakocham. Wtedy na horyzoncie pojawił się Marek, nie czułam do niego nic poza sympatią, ale miał spore mieszkanie w centrum Łodzi, więc stwierdziłam, że nie trafiłam źle. Wiem, to materializm, ale na tamten moment chwytałam się wszystkiego, by tylko wyprowadzić się od rodziców ze wsi. Chciałam poczuć miejskie życie, a przy Marku nie musiałam się o nic martwić. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało.

Wzięliśmy szybki ślub, a chwilę potem okazało się, że jestem w ciąży. Gdy Filipek skończył roczek byliśmy zmuszeni wynająć mieszkanie, bo to, które niby było Marka, tak naprawdę należało do jego brata, który postanowił wrócić na stałe do Polski.
Na szczęście udało nam się wynająć tanie mieszkanie od przyjaciółki Marka i jakoś zaczęło nam się układać. Wkrótce znów zaszłam w ciążę, ale zauważyłam, że mój mąż mnie unika. Myślałam, że to przez moje ciało, które zmieniło się po dwóch porodach, więc zaczęłam bardziej o siebie dbać. Dzięki regularnym ćwiczeniom wróciłam do poprzedniej wagi. Marek nadal nie zwracał na mnie uwagi, a po dwóch latach od urodzenia Marysi oznajmił mi, że chce rozwodu. Okazało się, że odkąd wyprowadziliśmy się z mieszkania jego brata zaczął spotykać się z przyjaciółką, ta samą, którą poznałam jako właścicielkę obecnego mieszkania.

Marek płaci wysokie alimenty, ja znalazłam świetną pracę i nie spieszy mi się do kolejnego małżeństwa. Nigdy nie wybaczyłam byłemu mężowi, ale mam też pretensje do siebie, że byłam taką materialistką! Jednak nie żałuję, bo mam teraz dwójkę kochanych dzieci.

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Weszłam w małżeństwo z rozsądku i zemściło się to na mnie.