Jakimś dziwnym trafem moje życie przestało się układać wtedy, gdy pojawiła się w nim Paulina. Po raz pierwszy spotkaliśmy się podczas moich studiów licencjackich, ale była to bardziej powierzchowna, koleżeńska znajomość. Znałem ją wcześniej z liceum, ponieważ chodziła do równoległej klasy, ale jakoś wcześniej nie mieliśmy ze sobą styczności. To pewnie przez to, że jej ojcem był dyrektorem tego liceum i nie miałem ochoty mu się narażać, co mogło się zdarzyć, gdybym zalecał się do jego córki.
Kolejny raz spotkaliśmy się już trzy lata później na studiach magisterskich – okazało się, że będziemy w jednej grupie. Z tej okazji wyszliśmy wszyscy na imprezę, na której miałem okazję lepiej poznać Paulinę. Od tego czasu spotykaliśmy zaczęliśmy częściej spotykać, aż w końcu się związaliśmy. Teraz nie wiem, co wtedy mnie tak w niej urzekło.
Pół roku później okazało się, że moja wybranka jest w ciąży. Nie byłem pewny, czy stworzymy razem szczęśliwą rodzinę, ale nie mieliśmy innego wyjścia – wzięliśmy ślub, bo nie chciałem, aby moje dziecko wychowywało się bez ojca. Trzy lata od narodzin pierwszego syna na świecie pojawiła się nasza córeczka. Bardzo kochałem nasze dzieci i starałam się o nie dbać jak tylko potrafiłem, chociaż z mojej marnej, nauczycielskie pensji było mi ciężko. Paulina zajmowała się domem i spędzała całe dnie z dziećmi, co w zasadzie ją przygnębiało, ponieważ nigdzie nie wychodziła i uważała, że jej życie jest skrajnie nudne. Niespełna pięć lat później zaczęła zaglądać do kieliszka, w którym topiła swoje smutki.
Miałem już dość życia pod jednym dachem z teściami i słuchania o tym, jakim to nieudacznikiem jestem oraz tego, że moja żona jest biedna i powinienem ją zrozumieć. Ona musi mieć czas, żeby sobie wszystko poukładać, a ja jestem od tego, żeby utrzymywać rodzinę. Zdecydowałem więc, że jedynym rozwiązaniem będzie wyjazd do pracy do Anglii. Najpierw wyjechałem na sześć miesięcy. Kiedy wróciłem po tym czasie do domu, zobaczyłem, że nic się nie zmieniło – żona wciąż piła, teściowie nad nią się użalali, a mnie znowu zaczęli o wszystko obwiniać. Jedynym plusem było to, że teściowie dbali o dzieci i niczego im nie brakowało. Wyjechałem więc ponownie, ale już na dłużej, bo na rok. Niestety po tym czasie nie zaszły żadne zmiany, za to teściowie zaczęli mówić:
– Jesteś okropny! Zostawiłeś żonę samą, porzuciłaś dzieci i masz jeszcze czelność narzekać!
To nie była prawda, ponieważ nie wyjechałem tam, aby odciąć się od żony czy dzieci, a po to, aby zarobić na mieszkanie dla nas oraz zapewnić dzieciom spokojną przyszłość. W Belgii była pewna kobieta, której się spodobałem i zabiegała o moje względy i mimo tego, że moja żona była leniwą alkoholiczką, to nigdy nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym ją zdradzić.
Po raz kolejny wróciłem na chwilę do domu, a wtedy zorientowałem się, że moje dzieci mówią o mnie “wujek” i chyba za wujka faktycznie uważają. Nie chciały ze mną nawet za bardzo rozmawiać. Teściowie tak je nastawili przeciwko mnie, że ciężko nawet było mi w to wszystko uwierzyć. Miałem już dość i postanowiłem rozwieść się z żoną, wrócić do Belgii i związać się z tamtą kobietą, która mnie od dłuższego już czasu adorowała.
Od rozwodu minęło już pięć. Cały czas mieszkam za granicą, moje dzieci podrosły i wiele zrozumiały, dzięki czemu udało mi się odzyskać ich zaufanie. Mam z nimi ciągły kontakt, a córka niebawem przeprowadzi się do mnie, ponieważ chce tutaj studiować. Syn kiedy skończy szkołę, także chce się do mnie przeprowadzić, a wtedy wszyscy będziemy już razem. Z tamtą kobietą jestem już po ślubie i tworzymy razem harmonijny, szczęśliwy związek. Moja była żona z kolei jest już na dnie i nie liczy się dla niej nic więcej, jak tylko alkohol. Teściowie za to mają wciąż do mnie żal o to, że zostawiłem ich córkę i ułożyłem sobie życie na nowo z kimś innym. Ja natomiast uważam, że postąpiłem słusznie i dokonałem właściwego wyboru dla siebie i dzieci.