– Zobacz, ona jest teraz leżąca. Ty jesteś w pracy przez cały dzień. Kto się nią będzie zajmował? I skąd weźmiemy pieniądze na jej pieluchy? Kto będzie jej zmieniał brudne pieluchy? Ja?
– Nie, Waldek, nie namawiaj mnie. Nie potrzebuję twojej siostry w domu. Tym bardziej chorej. Kiedy była zdrowa to prawie nie pokazywała się u nas. A teraz nagle – pomóżcie. Nie zgadzam się – powiedziała Lara do męża.
– Cóż, Laro, została mi tylko ona. Wychowywała mnie od moich dziesiątych urodzin. A ty chcesz, żebym ją teraz zostawił samą? Na ulicy mam ją zostawić? – przekonywał żonę Waldek.
Lara się wkurzyła.
– Jak zawsze wszystko zależy ode mnie. Nie zapominaj w czyim domu mieszkamy. W moim, które dostałam od rodziców. Ty sprzedałeś swoje i dałeś Irence na pierwszą wpłatę dla niej na mieszkanie. I gdzie teraz to mieszkanie? Sprzedała a wszystkie pieniądze wydała na lekarzy. Tylko na siebie wydała. A teraz ja mam ją wziąć do siebie? Nigdy w życiu nie zrobiła dla mnie nic dobrego.
Waldek też podniósł głos.
Nie zrobiła nic dobrego? . Kto zapłacił za nasz ślub? A kto ci woził torby z miasta? A chałupę, którą ci podarowali rodzice za czyją kasę wyremontowałaś? Ireny. A ty mówisz, że nic. Niewdzięczna jesteś – i zdenerwowany wyszedł z pokoju.
W domu panuje cisza. Ale nie długo. Lara, już spokojniej, przytaczała swoje argumenty.
– Zobacz, ona jest teraz leżąca. Ty jesteś w pracy przez cały dzień. Kto się nią będzie zajmował? I skąd weźmiemy pieniądze na jej pieluchy? Kto będzie jej zmieniał brudne pieluchy? Ja?
Waldek machnął ręką.
– Zastanów się, Lara. Jeżeli postanowisz, że nie ma tu dla niej miejsca, ja też odejdę. Wynajmę mieszkanie i sam zajmę się Ireną. A ty sobie żyj jak chcesz. Możesz złożyć pozew o rozwód. – Zdecyduj, Larissa. Zrezygnujesz, ja też wyjdę z domu. Wynajmę mieszkanie i sam zajmę się Iriną. A ty żyj jak chcesz. Możesz sam złożyć rozwód – i wyszedł z pokoju.
Lara zamyśliła się. Nie może pochwalić się pięknem i łagodnym charakterem. Aby wyjść za Waldka zrobiła wiele intryg. Bez mrugnięcia okiem zabrała go ciężarnej przyjaciółce. Waldka przekonała, że to nie jego syn, tylko jakiegoś innego faceta, z którym Baśka go zdradzała. Uwierzył, nie chce nawet znać swojego dziecka.A taka wielka miłość była. Napracowała się Lara, żeby go mieć dla siebie. I wiedzie jej się dobrze. Waldek świetnie zarabia. Czy jest możliwe, że naprawdę się wyprowadzi?
Rzuciła się za Wałkiem i wzięła go w ramiona.
– Wybacz mi. Po prostu byłam zdezorientowana, ponieważ nigdy nie opiekowałam się leżącą osobą. Przywieź siostrę, Waldek. Może z nami poczuję się lepiej.
Odwrócił się i ze łzami w oczach pocałował żonę.
– Wiedziałem, Laruś, wiedziałem. Jesteś najlepsza na świecie. W takim razie jutro wyjeżdżam. A ty przez ten czas uszykuj dla niej pokój, żeby było wygodnie.
Dzień później specjalny samochód podjechał pod domu i Irena została z niego wyniesiona na noszach. Lara jak to zobaczyła, to aż sapnęła. Zamiast aktywnej, pulchnej kobiety, na noszach leżała zmęczona i szczupła kobieta. Litość mimowolnie ogarnęła jej serce.
I zaczęły się dni powszednie. Lara musiała przezwyciężyć obrzydzenie, żeby pierwszy raz zmienić męża siostrze pieluchę. Po tygodniu zajmowania się szwagierką, Lara się zbuntowała.
– Nie mogę dłużej. Muszę podawać jej wodę dosłownie co pięć minut. Zaczynam ją karmić – wymiotuje. A ja to wszystko muszę sprzątać. – skarżyła się mężowi.
– Wytrzymaj trochę. Wkrótce rozpocznie się nowy cykl leczenia, może będzie łatwiej – uspokajał ją Waldek.
– Nigdzie nie mogę wyjść. Ani do kina, ani do koleżanek. Siedzę w domu jak przywiązana – płakała.
W końcu miała dość tego wszystkiego. Podczas gdy Waldek był w pracy, zaczęła zostawiać Irenę samą. Przychodziła tuż przed powrotem męża z pracy.
– Spróbuj powiedzieć Waldkowi to wyślę cię do domu opieki – mówiła Irenie. Ta posłusznie spuszczała oczy i milczała. Najwyraźniej nie chciała kłótni między małżonkami.
Jesienią wysłali Waldka na tydzień, żeby pomagał zbierać zboże w innym województwie. Kobiety zostały same.
– Postawię ci wodę na stoliku nocnym, powinnaś dać radę sięgnąć. Tylko nie pij dużo, bo będziesz sikała i pampers ci przemoknie. Ja idę na spacer z koleżankami.
– Nie wychodź, Lara, proszę. Źle się czuję. Odwdzięczę ci się. Lara prychnęła – Czym? Pieluchami?
Irena wskazała ręką na walizkę.
– Otwórz ją. Na gorszy dzień odłożyłam – Lara szybko otworzyła zamek i wyjęła znajdujące się w walizce pudełko.
– Wow. Właśnie na to wydałaś wszystkie pieniądze? Jaki łańcuch, jakie pierścienie – i pospiesznie założyła wszystko na siebie przeglądając się w lustrze.
– Piękne. Spryskałam się perfumami i wychodzę. Takie piękno muszę koniecznie pokazać dziewczynom. Niech zazdroszczą.
Irena wyciągnęła do niej bezsilnie ręce – Lara, obiecałaś – ale usłyszała tylko stukot obcasów na werandzie.
Lara wesoła wróciła rano. Takiej furory się nie spodziewała. Nawet młodzi, przystojni chłopcy prosili ją do tańca.
I jak się czujesz? Przepraszam, że trochę się zasiedziałam – zachichotała i włączyła światło. I zamarła. Irena leżała na podłodze a kilka centymetrów od niej leżała rozbita szklanka.
Waldek starał się nie myśleć o stracie. Zorganizował pogrzeb, posłuchał słów współczucia od znajomych. Lara, czując się winna, udawała wielką rozpacz. Bała się, że mąż skądś się dowie, iż zostawiła jego siostrę samą i poszła na tańce. Przezornie ukryła biżuterię Ireny.
Minęło czterdzieści dni. Waldek, jak zawsze przyszedł z pracy a Lara szybko stawiała obiad na stole. Ale on zarówno nie usiadł do stołu, tylko nadal stał.
– Chodź Walduś, zjemy razem. Siadaj.
On tylko podniósł głowę i zapytał głuchym głosem:
– Czy to prawda?
Lara, czując ciarki na ciele, szepnęła:
– Co, prawda?
Waldek popatrzył na nią ciężkim wzrokiem.
– Nie było cię w domu tej nocy?
Lara zamachała rękoma.
– Nie wierz nikomu. Nie jestem winna śmierci Irenki.
– Oszukujesz! Wszystko zmyślasz. Odchodzę od ciebie. Nie chcę cię więcej widzieć. Jesteś egoistką z wężową duszą!
Waldek przeprowadził się do Basi i syna. A Lara wyjechała do miasta. Nie jest przyjemnie, gdy wszyscy cię osądzają, nawet rodzice. Sprzedała dom za bezcen i wyjechała. Wynająła mieszkanie i cieszyła się życiem w mieście. A kiedy pieniądze zaczęły się jej kończyć, postanowiła sprzedać w lombardzie biżuterię, którą zabrała Irenie. Sama nie mogła jej nosić. Od pierścionków natychmiast puchły jej palce, od kolczyków uszy bolały a od łańcuszków wszystko ją swędziało.
Przyniosła całe swoje” bogactwo ” rzeczoznawcy, który okazał się nie być skąpy i dał jej dobrą cenę. Z radości postanowiła kupić sobie nową sukienkę i kilka przysmaków. Jej uczta zakończyła się wizytą w szpitalu. Coś z produktów musiało być złej jakości. W wieku trzydziestu pięciu lat Lara została przykuta do łóżka. Musiała wrócić do rodzinnej wioski i zamieszkać u rodziców. pozostało jej z zazdrością obserwować szczęście Waldka i Basi.
Tak jak mówiłam. Życie jest jak bumerang. Zarówno dobro, jak i zło, po jakimś czasie do nas wraca.