Żyłem jak zaślepiony

Niedawno obchodziłem swoje dwudzieste ósme urodziny i doszedłem do rozczarowującego wniosku, że w moim wieku nic nie osiągnąłem. Moi przyjaciele pracują lub kształcą się by zdobyć lepiej płatny zawód, a ja wciąż jestem w tym samym miejscu.
Nawet nie podjąłem poważnej pracy – żyłem jak warzywo: grałem do późna i spałem do południa. Mieszkam z mamą i babcią, które zawsze miały do mnie dużo cierpliwości. Czasami pracowałem na pół etatu u sąsiadów, żeby nie umrzeć z głodu.
Teraz siedzę i myślę: gdybym urodził się w innej rodzinie, miałbym więcej szczęścia w życiu. Mama wcześnie się mnie pozbyła, oddała do babci i poszła do pracy. Jednak nie wytrzymała tam długo (teraz rozumiem, w kogo się wdałem) i zaczęła układać swoje życie osobiste. Moja babcia nie była zadowolona z jej zachowania i postanowiła sprzedać swoje trzypokojowe mieszkanie i kupić dwa jednopokojowe. Mama się wprowadziła, a ja zostałem z babcią.
Matka w ogóle nie miała szczęścia do mężczyzn. Pierwszy z nich nie chciał płacić czynszu, argumentując, że nie jest tam zameldowany. Drugi z nich nie miał żadnych dokumentów i był karany. Z tym drugim mieszkała przez długi czas i urodziła mojego brata.
Nie chodziłem do przedszkola, a później w szkole miałem duże problemy. Babcia zdała sobie sprawę, że nie chce dłużej zajmować się moimi niekończącymi się problemami i przekazała mnie matce.
Już wcześniej żyli skromnie, z ograniczonym budżetem, a dla mnie nie było tam miejsca. Mój ojczym rzadko pracował w niepełnym wymiarze godzin i dużo pił, a matka nie była przyzwyczajona do pracy. Przez siedem lat zajmowała się domem i nie wydawało się, żeby miała zamiar podjąć pracę. Mówiła, że mąż zabronił jej pracować, choć nigdy tego od niego nie usłyszałem.
Mimo że nie płaciliśmy czynszu, cały czas głodowaliśmy. Mama otrzymywała zasiłek na brata, był to jedyny dochód, ale kwota była niewielka.
Najzabawniejsze jest to, że nigdy nie przyszło jej do głowy, żeby iść do pracy. Babcia mówiła, że jesteśmy pochodzenia romskiego, a praca tam była uważana za hańbę. Albo chodziło o pochodzenie, albo po prostu byliśmy trójką ludzi z marginesu. Wychowywałem się zupełnie sam: niechlujny, brudny i nienawykły do dbania o siebie. Interesowały mnie tylko gry komputerowe. Nawet nie próbowali zapewnić mi przyzwoitego wykształcenia, bo nie było pieniędzy.
Niedawno poznałem dziewczynę, w której od razu się zakochałem. Jest rozsądna i bardzo dojrzała jak na swój wiek, od dawna pracuje i utrzymuje się sama. Próbowałem ją poderwać, zabierając na spacer. Nie miałem za co kupić jej kwiatów, więc za pierwszym razem po prostu spacerowaliśmy po mieście. Za drugim razem kupiłem jej lody, a pod koniec wieczoru próbowałem ją pocałować. Uśmiechnęła się i powiedziała:
– Stefan, nie obraź się, ale nic poważnego między nami nie będzie.
Te słowa szybko sprowadziły mnie na ziemię. Karolina kontynuowała:
– Jesteś fantastycznym człowiekiem, ale notorycznym obibokiem. Jak mogę założyć z tobą rodzinę, mieć dzieci, jeśli nie potrafisz nawet zadbać o siebie. Perspektywa umierania z głodu na urlopie macierzyńskim w nadziei, że kiedyś zaczniesz pracować, nie budzi we mnie entuzjazmu. Mnie też nie pociągają przygodne związki, więc przykro mi.
– Karolina, ale ja cię kocham. Zmienię się, znajdę pracę i założę własną firmę, obiecuję! – Próbowałem ją przekonać.
– To tylko obietnice, Stefan. Cóż, nie chcę później przez ciebie cierpieć. Lepiej teraz się rozejdźmy, zanim się do siebie przyzwyczaimy.
A wiesz, co jest najgorsze? Gdyby nie zrugała mnie tak ostro, nadal żyłabym w jakimś magicznym śnie. Kiedy wróciłem do domu, spojrzałem na wszystko zupełnie innymi oczami: na zniszczone drzwi, zepsuty rower, stertę gratów w przedpokoju. Tapety w przedpokoju łuszczyły się, a do kuchni strach było wchodzić. I to tutaj miałem przyprowadzić Karolinę, żeby się z nią spotkać?
W moim pokoju panował bałagan, jakby nie sprzątano go od stu lat: sprzęt komputerowy leżał jeden na drugim w ogromnych stosach. Z trudem dotarłem do biurka, zdjąwszy z krzesła kilka rzeczy. Przyjrzałem się swojej szafie i zdałem sobie sprawę, że jest koszmarna! Wszystkie rzeczy, które miałem były z czasów szkolnych!
Lodówka była pusta. Moja mama czytała na głos niepokojące wiadomości, a ojczym spał. Mój brat czołgał się po nieumytej podłodze i burczało mu w brzuchu. Usiadłem obok mamy i zapytałam cicho:
– Mamo, jak to się stało, że doszliśmy do tego momentu?
Spojrzała na mnie zaskoczona i powiedziała:
– Tak jak potrafimy, tak żyjemy!
– Ale jak możemy tak żyć? Dlaczego nie postawiłaś mnie do pionu? Nie uświadomiłaś jaki mam bałagan, jak wyglądam i co się dzieje w naszym mieszkaniu? Andrzejek głoduje, podłogi nie są od dawna umyte – wyrzuciłem.
– Ale się obudził! Przecież nie jest nam źle! Sabina z trzeciego piętra ma męża, który pije i…
– Nie interesują mnie sąsiedzi! Powinniśmy zająć się własnymi problemami…
Spojrzałem na mamę i zrozumiałem, że ona uważa to wszystko za normalne. Chciałbym dorastać w takiej rodzinie jak rodzina Karoliny. Może wtedy moje życie potoczyłoby się inaczej.
Niedawno przyjaciel zaproponował mi pracę za granicą. Nawet się ożywiłem, mając nadzieję, że to będzie zmiana na lepsze. Znalazłem nawet pracę, dzięki czemu po raz pierwszy mogłem zaoszczędzić trochę pieniędzy.
Wracając do domu, zauważyłem list w skrzynce na listy. Kiedy go otworzyłem, byłem zaskoczony. Sąd nakazał nam spłacić długi mojej matki za mieszkanie. Byłem tam zameldowany, ale przecież nie mogłem być z tego powodu winny tak dużej kwoty.
Kiedy otrzymałem pierwszą wypłatę, byłem bardzo szczęśliwy, ale to uniesienie nie trwało długo. Moje konto zostało zajęte i nie mogę korzystać z tych środków. Nie wiem, czy to normalne nienawidzić swojej rodziny, ale tak właśnie było w moim przypadku. Nie znoszę mojej matki i nie mam jej za co dziękować! W końcu udało mi się wyjść z biedy i właśnie wtedy dopadły mnie jej problemy! Gdyby pracowała i płaciła w terminie, nie miałbym teraz takich kłopotów. Nie mogę teraz wyjechać za granicę z zajętym kontem i długami. Aby spłacić ten dług, muszę pracować przez bardzo długi czas, a z dyplomem ślusarza moje zarobki będą minimalne.
Jest to błędne koło. Wydaje mi się, że siły wyższe zupełnie o mnie zapomniały i zostawiły mnie samego z moimi problemami. Czeka mnie tylko beznadziejna bieda…

Oceń artykuł

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!:

Żyłem jak zaślepiony